Co słychać w Wiśle?

Wszystko na temat Tauron Basket Ligi Kobiet

Moderatorzy: ann, rzymi, paulo2907, Kuba, przemoe

Awatar użytkownika
Ałgaja
Administrator
Posty: 4344
Rejestracja: 17 sierpnia 2006, 09:24
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Ałgaja » 15 marca 2013, 16:45

Ciekawy wywiad z Mięttą na http://www.wislaportal.pl/24446,Ludwik_ ... a_zle.html
Najciekawsze fragmenty;

Drużyna na pewno zostanie trochę przebudowana, choćby z tego powodu, że w przyszłym roku PZKosz wprowadza obowiązek gry na parkiecie w lidze jednocześnie dwóch Polek. I to będzie rzutować na sprawę jej budowy. Do tego musi być dobrany trener, który będzie mieć wpływ na jej kształt. Na trwający sezon zawodniczki proponował trener Hernández. To on zasugerował zatrudnienie Cristiny Ouviñy, Petry Stampaliji, czy Dóry Horti, a także akceptował Tinę Charles i Katie Douglas. Wszystko było z nim uzgadniane, nic nie odbywało się poza trenerem. Tak samo będzie teraz, gdy będziemy zastanawiać się nad tym kto poprowadzi zespół w kolejnym sezonie. To z tą osobą będziemy konsultować skład drużyny.

To raz, a dwa - pokazuje innym polskim zawodniczkom jak można w tę koszykówkę grać. Tym niemniej - patrząc na kończący się sezon - okazuje się, że taka wielka gwiazda w otoczeniu nieco słabszych koszykarek nie do końca się sprawdza. Uważam, że nasze zawodniczki są trochę “przytłoczone” wielkością Charles. Szukają okazji, żeby dogrywać do niej piłkę, a same nie podejmują decyzji. Nie chcę powiedzieć, że był to błąd, bo próbowaliśmy pokazać coś nowego, ale okazało się, że nie do końca się to jednak udało.

W pewnym sensie trochę też “przeżył się”, że tak powiem, trener José Ignacio Hernández. Czwarty sezon u nas sprawił, że był już trochę "wypalony" i nie szło mu tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Stąd decyzja, którą podjęliśmy wspólnie ze sponsorem, o rozstaniu się z nim. Moim zdaniem nastąpiło to jednak zbyt późno. Powinno się to zrobić po przegranym meczu w Györ, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Wszystko wciąż jednak przed nami.


Pozostaje mieć nadzieję, że przebudowując zespół pod przepis o 2 Polkach uda się nakłonić do powrotu Ewkę albo (a najlepiej i) ściągnąć Bibę.. inaczej to strach się bać..

Trochę nie podoba mi się robienie z Hernandeza sprawcy całego nieszczęścia (taki jest ogólny wydźwięk). Wiem, że prezes nie powie w wywiadzie jakie inne zawodniczki mogliśmy pozyskać w miejsce Ouviny, Stempaliji i Horti, ale bez tych nazwisk "wypominanie" Hernandezowi, że zasugerował te panie jest takim demagogicznym frazesem..on je chciał, one nie dały rady (oczywiście tu mam też nadzieję, że prezes nie ocenia Kryśki tak jak Dory czy Petry...)
"Powiem Ci, to zapomnisz. Pokażę- zapamiętasz. Zainteresuję cię- wtedy zrozumiesz."

markow
Nowy na forum
Posty: 5
Rejestracja: 01 lutego 2009, 15:43

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: markow » 18 marca 2013, 18:21

Zapraszam do obejrzenia zdjęć z dzisiejszej premiery książki o hiszpańskim duecie trenerskim
https://picasaweb.google.com/fikromajo/WygraniJoseHernandezJorgeAragones

pozdrawiam
Marcin

wislakosz.pl
Młodzik
Posty: 595
Rejestracja: 28 lipca 2010, 12:18
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: wislakosz.pl » 18 marca 2013, 18:55

Zgodnie z zapowiedzią odbyła się dziś oficjalna prezentacja książki Damiana - "Wygrani"

Relacja z tego wydarzenie >> http://wislakosz.pl/index.php/newsy/ekstraklasa-kobiet/item/837
Galeria zdjęć >> http://wislakosz.pl/index.php/multimedia/item/838
Materiał Wideo >> http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jPK-L2pkz1Y

Obrazek

danpe_
Żak
Posty: 388
Rejestracja: 21 października 2012, 13:46

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: danpe_ » 18 marca 2013, 19:03

Miałem kupić dwie sztuki, ale jedną wygrałem :)
Dobrze, że udało mi się zdążyć na to spotkanie, jak widać na zdjęciach można było pamiątkowy wpis i autograf zdobyć.


Właśnie przeczytałem - warto nabyć, nie tylko dla kibiców Wisły to ciekawa lektura, choć trochę krótka, albo to ja za szybko czytam.

Dla kibica Wisły - obok "Spalonego" Andrzeja Iwana lektura obowiązkowa.

Awatar użytkownika
ann
Administrator
Posty: 8275
Rejestracja: 07 maja 2005, 17:36
Lokalizacja: Tarnów

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: ann » 22 marca 2013, 07:03

Artur Golański: Najważniejszy jest dla mnie najbliższy trening


Blisko miesiąc temu, po nieoczekiwanym rozstaniu władz klubu z Jose Hernandezem, jego dotychczasowy asystent, Artur Golański, przejął zespół koszykarek Wisły Can-Pack Kraków. Nasz serwis poprosił nowego szkoleniowca teamu spod Wawelu o wyrażenie opinii zarówno na temat bieżących wydarzeń dotyczących drużyny, jak również przypomnienie kibicom o swojej karierze koszykarskiej. Prezentujemy zapis wywiadu, jakiego udzielił nam Artur Golański po wtorkowym treningu wiślaczek.

Jak zareagował Pan 23 lutego 2013 roku na informację o powierzeniu funkcji pierwszego trenera drużyny koszykarek Wisły Can-Pack?

Było to dla mnie duże zaskoczenie, ponieważ przed najważniejszym meczem, decydującym o awansie do Final Eight Euroligi, został zwolniony trener.

Jakie, Pana zdaniem, są przyczyny słabszej od oczekiwań postawy zespołu w tym sezonie?

Uważam, że zespół został dobrze zbudowany, tylko mieliśmy dużo pecha. Wiodącymi zawodniczkami miały być Tina Charles i Katie Douglas, lecz niestety ta druga odniosła kontuzję i ta koncepcja się rozsypała. Musieliśmy zastąpić Katie inną koszykarką. Mieliśmy trochę kontuzji i ten sezon idzie nam cały czas pod górkę.

Czy dużo zmienił Pan w taktyce po Jose Hernandezie?

Generalnie założenia są bardzo podobne. Nie da się zmienić wszystkiego w ciągu 3-4 tygodni – byłoby to niemal samobójstwem. Dużo rozmawiałem z dziewczynami – każdą z osobna i całą drużyną wspólnie. Doszliśmy do wniosku, że nie tyle będziemy kontynuować to, co było wcześniej, ale zmienimy te elementy, które im przeszkadzały w ten sposób, aby jakoś wszystko uprościć – zarówno jeśli chodzi o obronę, jak i atak. Jest ciężko, ale musimy znaleźć jakiś złoty środek.

Czy decydujące spotkanie z Bourges było do wygrania?

Zespół zagrał optymalnie, mecz był jak najbardziej do wygrania. Nie powiedziałem – jak napisał jeden z dziennikarzy – że zawodniczki były zmęczone. Miałem na myśli to, że w czwartej kwarcie nasze rywalki grały co najmniej 20-sekundowe akcje, po których zbierały piłki na naszej tablicy i Celine Dumerc ponownie długo rozgrywała. Takie sytuacje odbierają dużo sił zespołowi broniącemu, który musi przez co najmniej 40-45 sek. być skupiony na defensywie. To sprawiło, że nie ustaliśmy kilku ostatnich minut. Właśnie ta kwestia i zbiórki w ataku Bourges zdecydowały o naszej porażce.

Czy CCC zagrało tak świetnie pierwszą kwartę meczu finałowego Pucharu Polski, czy też Wisła tak źle?

Uważam, że to my zagraliśmy fatalnie. Jak pokazało kolejne 30 minut, nie jesteśmy tak słabi, jak miałaby na to wskazywać pierwsza kwarta, a Polkowice nie są tak mocne, jak to wówczas pokazały. Celne rzuty rywalek za 3 pkt na początku meczu wynikały z naszej dekoncentracji w obronie.

A jak oceni Pan ostatni mecz w Gorzowie Wielkopolskim? Po pierwszej połowie wydawało się, że wiślaczki wygrają bardzo pewnie, a tymczasem AZS PWSZ odrobił straty i zwycięstwo do końca było zagrożone...

To jest bolączka ostatnich 2-3 lat. Zawodniczki nie mają instynktu mordercy, co w koszykówce można określić jako taką postawę, że jak ma się 10 pkt. przewagi, to trzeba dążyć do jej powiększenia do 20 pkt., a jak ma się 20 pkt. więcej od przeciwniczek – próbować powiększyć do 30 pkt. Jakby wygrały takie 2-3 mecze w lidze, to wówczas następny zespół nie przygotowuje się „pod nas”, tylko myśli o spotkaniu za tydzień, wychodząc z założenia, że z Wisłą nie ma szans. Przez ostatnie lata wystarczyło około 10 pkt. przewagi. Charakter drużyny buduje się w meczach z najsilniejszymi przeciwnikami, ale w jeszcze większym stopniu – z tymi słabszymi, bo wówczas trzeba wykazać jeszcze większą koncentrację i mobilizację, żeby udowodnić rywalom: „dzisiaj wychodzimy na parkiet i wygrywamy bezdyskusyjnie różnicą 30 pkt.”.

Czy ma Pan już pomysł na pokonanie Artego Bydgoszcz w rywalizacji półfinałowej play off Ford Germaz Ekstraklasy?

Tak, pomysł ten udało nam się już zrealizować w wygranym meczu półfinałowym Pucharu Polski, teraz do tego planu trzeba tylko nanieść kilka korekt. Jesteśmy jak najbardziej zdeterminowani, żeby wyjść zwycięsko z tej konfrontacji.

Tina Charles jest w tej chwili w USA, ma wrócić w najbliższych dniach. Czy uważa Pan, że będzie optymalnie przygotowana po ponad tygodniowej przerwie w treningach?

Mam nadzieję, że tak. Tina jest profesjonalną koszykarką, Na pewno w USA znalazła czas, aby potrenować indywidualnie i zadbać o swoją formę.

Co dała Panu współpraca z Jose Hernandezem?

Bardzo dużo. To trener, który coś w koszykówce osiągnął. Bardzo cenię sobie te trzy lata wspólnej pracy z Jose Hernandezem. Kontynuuję jego pomysły, nie robię rewolucji, a staram się tylko, wspólnie z Jordi Aragonesem, coś poprawić, ulepszyć, wysłuchać sugestii zawodniczek – tak, aby skutecznie walczyć o mistrzostwo Polski.

Można powiedzieć, iż jest Pan w niewdzięcznej roli, gdyż władze klubu nakreśliły taki scenariusz, że jest Pan pierwszym trenerem tylko do końca sezonu, a później ma pojawić się inny szkoleniowiec. Czy wówczas będzie chciał Pan rozpocząć pracę na własny rachunek, przyjmując ofertę z innego klubu, czy też pozostanie w sztabie szkoleniowym Wisły Can-Pack?

Nie wiem, co będzie w przyszłym sezonie. Władze klubu rozmawiały ze mną uczciwie, przekazując mi informację, iż poszukują innego trenera. Tak wielki klub, jak Wisła Kraków, powinien mieć pierwszego trenera z dużym doświadczeniem. Sprawa jest dla mnie jasna: mamy walczyć o triumf w ekstraklasie, a co będzie dalej – nad tym na razie się nie zastanawiam. Dla mnie najważniejszy jest trening, który będzie jutro rano, potem popołudniowy, itd.

Czy ma Pan podstawowe zasady jako szkoleniowiec, jakieś motto?

Dla mnie koszykówka zaczyna się i kończy na obronie.

Grał Pan przez wiele lat w ekstraklasie - w barwach Bobrów Bytom, Czarnych Słupsk, MKS Pruszków, Unii Tarnów oraz Wisły/Unii. Jak ocenia Pan swoją karierę? Czy jako zawodnik myślał Pan już o tym, że będzie trenerem?

Miałem to szczęście i nieszczęście zarazem, że grałem w bardzo silnych drużynach – miałem od kogo się uczyć, ale też nie dostawałem dużo szans na występy. Tak było głównie w Bytomiu, gdzie co sezon grało wielu świetnych koszykarzy. Grając w Bobrach, nie zastanawiałem się nad swoją przyszłością w roli trenera. Dopiero u schyłku kariery bardziej skłaniałem się ku takiemu rozwiązaniu. Widziałem, co dzieje się z polską koszykówką, głośno o tym mówiłem. Formuła open była dla mnie nieporozumieniem. Na pięciu Amerykanów, którzy przyjeżdżali do polskich klubów, może jeden prezentował odpowiedni poziom. Inaczej było w latach 90-tych, kiedy obowiązywał limit dwóch obcokrajowców. Można było wówczas od kogo się uczyć. Treningi z Antoinem Joubertem, Jeffreyem Sternem, Joe Daughirtym, Ainarsem Bagatskisem, Jonathanem Nicolasem, dały mi bardzo wiele. Również w innych zespołach grali świetni obcokrajowcy – Tyrice Walker, Keith Williams, Daryl Thomas. To byli zawodnicy, którzy byli wzorem dla młodzieży, przyciągali publiczność na trybuny. Dzisiaj tego brakuje. Kluby wolą ściągać ukształtowanych zawodników, głównie obcokrajowców, których poziom często pozostawia wiele do życzenia. Natomiast młodzi zawodnicy często nie dostają swojej szansy.

Największy sukces w karierze zawodniczej?

Zdobyłem kilka medali w rozgrywkach ekstraklasy – srebrny i brązowe. Zdaję sobie jednak sprawę, że mój udział w tych wynikach nie był zbyt duży. Nie grałem w reprezentacji na szczeblu krajowym, jedynie występowałem w reprezentacjach makroregionu w różnych kategoriach wiekowych.

Czy ma Pan niedosyt, jeśli chodzi o osiągnięcia na koszykarskim parkiecie?

Nie należę do ludzi, którzy patrzą wstecz, rozdrapują rany - myślę o tym, co będzie. Cieszę się, że mogłem grać w koszykówce w okresie, kiedy na parkietach dominowali Polacy, jeszcze nie było formuły open, grało po dwóch obcokrajowców. Wtedy tworzyliśmy na parkiecie prawdziwy zespół, świetnie znaliśmy się, a każdy obcokrajowiec, który pojawiał się w drużynie, musiał dostosować się do nas, a nie odwrotnie, jak niestety jest dzisiaj. Trudno jest mówić po fakcie, czy coś mogło pójść lepiej albo gorzej. Ogólnie więc jestem zadowolony ze swojej kariery.

Jak wspomina Pan grę w barwach Wisły/Unii?

Ciężko tu mówić o jakichś wspomnieniach, gdyż tuż przed sezonem zerwałem więzadła krzyżowe. Wróciłem i po trzech meczach zerwałem drugie więzadła. Operacje były rewelacyjnie zrobione, więc byłem gotowy wrócić. Ważniejsi byli jednak obcokrajowcy i ciężko było wygrać tą rywalizację. Jeśli chodzi natomiast o atmosferę w drużynie, było bardzo pozytywnie, podobnie jak na meczach, gdzie nieraz w hali przy ul. Reymonta dopingował nas nadkomplet publiczności.

Dziękuję Panu za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał PAWEŁ

http://www.wislalive.pl
Jeśli ktoś w Krakowie zapyta się za 20 lat: kim była DeForge? Odpowiedź będzie tylko jedna: wielką zawodniczką!


https://www.youtube.com/watch?v=N7ABk7vDous

wislakosz.pl
Młodzik
Posty: 595
Rejestracja: 28 lipca 2010, 12:18
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: wislakosz.pl » 25 marca 2013, 12:48

Zapraszamy do oglądnięcia pierwszej części podsumowującej pobyt José Ignacio Hernándeza w Krakowie ;)

http://wislakosz.pl/index.php/multimedia/item/847

Obrazek

Maxxer
Nowy na forum
Posty: 63
Rejestracja: 25 czerwca 2012, 17:38

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Maxxer » 25 marca 2013, 17:14

Dlaczego Tina Charles wyjechała do USA? Wróciła już na mecze z Artego?

zenga2
Amator
Posty: 136
Rejestracja: 12 kwietnia 2011, 13:36
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: zenga2 » 25 marca 2013, 19:46

Sprawy rodzinne - już wróciła.

Awatar użytkownika
ann
Administrator
Posty: 8275
Rejestracja: 07 maja 2005, 17:36
Lokalizacja: Tarnów

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: ann » 26 marca 2013, 20:16

zenga2 pisze:Sprawy rodzinne - już wróciła.


:lol:
Jeśli ktoś w Krakowie zapyta się za 20 lat: kim była DeForge? Odpowiedź będzie tylko jedna: wielką zawodniczką!


https://www.youtube.com/watch?v=N7ABk7vDous

paulo2907
Senior
Posty: 4123
Rejestracja: 12 maja 2008, 16:33
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: paulo2907 » 26 marca 2013, 20:18

I z 50 cent zdjęcie sobie zrobiła jak w USA rodzinnie była. :lol:
Ostatnio zmieniony 26 marca 2013, 20:19 przez paulo2907, łącznie zmieniany 1 raz.
O koszykarkach Wisły w czasie przeszłym: https://nowe-refleksje.blogspot.com/202 ... znica.html

zibiz
Żak
Posty: 308
Rejestracja: 28 listopada 2009, 21:02
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: zibiz » 26 marca 2013, 20:18

Ann co to ma znaczyć? Znów jakaś tajemnica, o której wiedzą nieliczni.

zenga2
Amator
Posty: 136
Rejestracja: 12 kwietnia 2011, 13:36
Lokalizacja: Kraków

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: zenga2 » 26 marca 2013, 20:42

Właśnie. Jeśli się nabijacie z czyjegoś postu to może warto napisać dlaczego.

Awatar użytkownika
ann
Administrator
Posty: 8275
Rejestracja: 07 maja 2005, 17:36
Lokalizacja: Tarnów

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: ann » 26 marca 2013, 20:47

nie, nie. ja się absolutnie nie nabijam z niczyjego postu:) a jedynie z tego, co mówił na ten temat klub. no ale cóż innego mówić? że pojechała sobie i nie wiadomo gdzie?:) strach co się dzieje w tym klubie... Amerykanki robią co chcą,a osoba, która pełni funkcję pierwszego trenera, nie ma zielonego pojęcia co robić powinna.
Jeśli ktoś w Krakowie zapyta się za 20 lat: kim była DeForge? Odpowiedź będzie tylko jedna: wielką zawodniczką!


https://www.youtube.com/watch?v=N7ABk7vDous

NAMAX
Amator
Posty: 162
Rejestracja: 21 lutego 2011, 21:44

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: NAMAX » 26 marca 2013, 22:59

ann pisze:nie, nie. ja się absolutnie nie nabijam z niczyjego postu:) a jedynie z tego, co mówił na ten temat klub. no ale cóż innego mówić? że pojechała sobie i nie wiadomo gdzie?:) strach co się dzieje w tym klubie... Amerykanki robią co chcą,a osoba, która pełni funkcję pierwszego trenera, nie ma zielonego pojęcia co robić powinna.

No nie załamujcie się.Herkt jakby prowadził Wisłę też by nie wygrał.On tylko daje rade w klubach gdzie nie musi robic zmian Czyli zawodniczki same dają rade.

Maxxer
Nowy na forum
Posty: 63
Rejestracja: 25 czerwca 2012, 17:38

Re: Co słychać w Wiśle?

Postautor: Maxxer » 27 marca 2013, 09:53

Czyli Herkt jest wart więcej niż 5 mln do budżetu?
Rozumiem, że parę osób nie lubi tutaj tego trenera, ale on w tym sezonie przegrał z Artego tylko 2 mecze (z CCC i Wisłą). To ogromny sukces.

Wisła dalej jest faworytem, bo kadrowo drużyny dzieli przepaść. Oglądałem mecz, jak każdy w tym sezonie w Bydgoszczy i Wisła to cień drużyny. Budować zespół na Final Eight i przegrać z siedmioosobową ekipą, gdzie siódmą zawodniczką jest słabiutka Tomiałowicz, to wstyd.


Wróć do „Aktualności Ekstraklasa”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości