BLK - 5 kolejka (27-28.10.2018)

[paulo2907]

Sobota, 27.10.2018
15:10 AZS Poznań - Widzew Łódź
17:00 TS Ostrovia Ostrów Wielkopolski - AZS-AJP Gorzów Wielkopolski
17:00 Politechnika Gdańska - Energa Toruń
18:00 MKK Siedlce - Wisła Kraków
19:00 AZS-UMCS Lublin - Artego Bydgoszcz
Niedziela, 28.10.2018
15:00 Arka Gdynia - 1KS Ślęza Wrocław

[Greebo]

Średni temat do tego, ale wlasnie rzuciło mi się w oczy ze do końca roku Wisła rozegra jeszcze 8 spotkań w lidze ale tylko 1 u siebie. Teraz jedziemy do Siedlec, potem u siebie Ostrovia, a następnie już tylko wyjazdy. I to jakie: Gorzów (przed przerwą na kadrę), Widzew, Ślęza, Artego, Polkowice, Toruń. Ładny chrzest bojowy..

[Kosz-ykarz]

terminarz wybitny w tym roku , ok mecz Energi z Artego przelozony ale i tak Energa ma same wyjazdy poki co , bedą 4 pod rzad...

[BARTOLINO]

Mecze Torunia z Widzewem i Poznaniem zostały zamienione, bo gospodarzem miała być Energa, ale podobno wciąż nie ma gotowej hali.
W przypadku Wisły zamieniono gospodarza w meczach ze Ślęzą i CCC. Dlaczego tak się stało to nie mam pojęcia.

[reaktywacja]

Wreszcie w lidze jest trochę walki. Wisła Can Pack goniła Siedlce i dogoniła, mecz w Gdańsku falami raz w jedną, raz w drugą stronę. Fajnie, że pierwsze zwycięstwo ma Poznań. A to co robi w trzeciej kwarcie Lublin to są jakieś jaja - z plus 10 do przerwy zjechały na -7 i mecz jest koło remisu ze wskazaniem na Artego.

[Ałgaja]

Trochę walki na pewno, ale z tą gonitwą to bym nie przesadzała, bo „goniliśmy” do jakieś połowy 2 kwarty, potem już cały czas prowadziliśmy, a też Siedlce nie wyszły na większe niż chyba 5 punktowe prowadzenie.

[Greebo]

Meczu nie widziałem, patrząc na statystki wygląda ze spacerku nie było, ale jednak udało się zwycięstwo osiągnąć dość pewnie, bez nerwowej końcówki. Trudno to uznać za jakiś sukces, biorąc pod uwagę ze u rywalek nie grała Mołłowa, ale jednak te punkty są dla nas cenne, zwłaszcza biorąc pod uwagę ten maraton wyjazdowy który nas wkrótce czeka.

Ale za nim dojdzie do tych kluczowych spotkań dla nas w lidze, czas na 2 wyjazdy w pucharze FIBA, (przedzielone mam nadzieję spacerkiem z Ostrovią). Łatwo nie będzie ale mam nadzieję że choć 1 wygraną uda się do Krakowa przywieźć.

[ChrisLbn]

A to co robi w trzeciej kwarcie Lublin to są jakieś jaja - z plus 10 do przerwy zjechały na -7 i mecz jest koło remisu ze wskazaniem na Artego.

Pszczółkom należy się akurat pochwała, bo walczyły na tyle, na ile wystarczyło im sił - a o ich waleczności niech świadczy choćby fakt, że miały więcej zbiórek niż Bydgoszcz. Rzadko krytykuję panów i panie z gwizdkiem, ale jak 3 razy nie gwiżdże się ewidentnych kroków w ataku w wykonaniu Morrison i do tego 3 lubelskie wysokie zawodniczki zostają posadzone na ławce z powodu 5 przewinień (kilka z tych przewinień też było co najmniej dyskusyjnych), to Artego nie mogło tego nie wykorzystać. Dodam też, że jest już potwierdzenie w Dzienniku Wschodnim, że klub rozwiązał umowę z Kai James, a nazwisko nowej środkowej powinno zostać ogłoszone w przyszłym tygodniu. Warto też odnotować pierwsze w tym sezonie minuty na parkiecie Martyny Cebulskiej.

[Kosz-ykarz]

Lublin moze juz zapomniec o czolowych pozycjach a skoncetrowac sie na walce z Siedlcami o 8 miejsce. Bo personalnie podobni. Lublin jest po prostu slaby w tym sezonie. Slaby personalny sklad. Poza Kiesel ktora to trzyma, reszta slaba.
Rymarenko Butuluja Adamowicz czy Szajtauer sa dobre ale na zmienniczki a nie do pierwszej piatki.
No i bilans 1-4

Szkoda mi Widzewa. Gdyby mieli pelen sklad to moze mieliby wygrane i dzis i wczesniej z Siedlcami.
Edo ma pecha z zagranicznymi. Srodkowa odpadla potem rozgrywajka dzis Markovic..szkoda

[ChrisLbn]

Może i sezon jest stracony, ale od Siedlec jesteśmy jednak trochę lepsi, a w pojedynczych meczach z zespołami z czołówki możemy jeszcze wyrwać jakieś zwycięstwa - choćby nawet i z Toruniem. Zwłaszcza, jak Enerdze przytrafi się taki mecz, jak ten z drużyną z Rosji. Zresztą dzisiejsze spotkanie Torunia z Gdańskiem też chyba nie sprawiło kibicom Katarzynek wielkiej radości - stracić w jednej kwarcie z beniaminkiem 28 punktów to chluby raczej nie przynosi.

[Kosz-ykarz]

No Ty nie dajesz za wygrana jak widac....odstajecie od czolowki na ta chwile. Jesli traficie z centrem to moze pojedyncze mecze wyrwiecie no ale nic poza tym.

Kiesel jak mowie jest spoko ale cala reszta.....no Harris Bellock czy Mollowa nie sa gorsze od waszych Butuliji Adamowicz czy Rymarenko... wiec ja nie mowie czy lepsze czy gorsze a po prostu ze stoczycie z nimi boj o 8 miejsce i play off.
Bo cala reszta druzyn mocno z przodu

Ps. Ja w przeciwienstwie do ciebie potrafie skarcic wlasny zespol . Na jednym z portali spolexznosciowym sie wypowiedzialem chocby o tej kwarcie.

Ale tez bralem pod uwage ze Energa byla po meczu w Rosji wiec zmeczenie. Wiec styl sie nie liczyl i male punkty. A liczy sie teraz mecz z Galstasaray

Obstawialem ze Lublin bedzie slaby no i jest.

[bart_81]

Sądząc po wyniku bardzo ciekawy mecz odbył się wczoraj w Gdyni. Statystycznie patrząc to wreszcie otworzyła się w ataku Allen i swoje zrobiła Cannon. Ślęza byłą jednak bardziej zbilansowanym zespołem i póki co urasta do roli czarnego konia sezonu. Czy ktoś z Gdyni mógłby coś więcej o meczu napisać?

[przemoe]

Ja wczoraj niestety zaliczyłem DNP, transmisja w necie była nieoglądalna i tym sposobem wiem tyle co w internetach napisali.

[Greebo]

Patrząc tylko na statystki kluczowym wydaje moment w którym w 2 dogrywce za faule spadła Cannon. Było wtedy 91-91, a to ona np. doprowadziła do tego ze ta 2 dogrywka w ogóle była potrzebna.

[reaktywacja]

Tak jak napisał bart, mecz w Gdyni bardzo wyrównany. Gdynianki nie mogły złapać swojego stylu gry, prawie cały mecz grały ospale, bez agresji, jakby od niechcenia. Rywalki też nie forsowały tempa, ale przez cały czas utrzymywały się w grze. Dwie "piłki meczowe" miały gdynianki w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry, ale najpierw Cannon, a potem Balintova nie trafiły do kosza i była dogrywka.

W niej już było widać, że wrocławianki dominują kondycyjnie nad gdyniankami, ale liderki Basketu - Cannon i Allen - przypilnowały wynik, mając mnóstwo szczęścia w końcówce, bo na niespełna 30 sekund do końca dogrywki wrocławianki miały piłkę przy prowadzeniu trzema punktami i osobiste przy prowadzeniu dwoma punktami na 24 sekundy do końca, ale gdynianki dzięki Cannon znów wróciły do gry. Jednak po półtorej minuty drugiej dogrywki Cannon spadła za pięć przewinień, cały ciężar gry spoczywał na Allen, która miała mnóstwo pracy w obronie i przy szczelnym kryciu brakowało jej sił w ataku. Decyzje rzutowe podejmowała w tej sytuacji Makurat, ale kompletnie jej nie szło. Dodatkowo raczej niegroźnej kontuzji pod koniec pierwszej dogrywki nabawiła się Baltkojiene (ale na boisko już nie wróciła) i musiała grać Balintova, która kompletnie zgasła po przegranej w walce o EuroCup i jest całkowicie odłączona, a jak ma rzucać to widać panikę w oczach. Oby to minęło, bo bez Balintovej w formie gdynianki nie mają większych szans na sukces w tym sezonie. Świetną pracę wykonała Jurcenkova i tak po ludzku mi szkoda, że nie została nagrodzona zwycięstwem w tym meczu, bo w obronie rozdała parę ważnych bloków i była bardzo aktywna, nawet w ataku w trzeciej kwarcie włączyła się do gry.

Wrocławianki zagrały zespołowo - to zespół bez gwiazd, ale wyrównany. Bardzo podoba mi się charakterystyka Palenikovej, która nie grała wielkiego meczu, ale była bardzo pomocna w drugiej części meczu i dogrywkach. Aktywna, niewygoda do krycia jest Cierra Burdick, kluczowe piłki rozprowadzała Sydney Colson, której daleko do miana świetnej rozgrywającej, ale w Ślęzie bardzo dobrze funkcjonuje. A Kastanek w masce ochronnej na twarzy to połowa Kastanek bez maski, więc siła ognia pewnie niedługo jeszcze wzrośnie. W rolę egzekutorki weszła w drugiej części meczu drewniana Udodienko. Coś dołożyły Polki i naprawdę Ślęza to zespół bez gwiazd, ale szybki, bardzo dobry kondycyjnie, bez wyraźnych liderek. Gra gdynianek przez długie okresy była dość przewidywalna - ciężar prowadzenia gry wzięły na siebie Cannon i Allen. Wrocławianki bez takich gwiazd przeciwstawiły gdyniankom upór, nieustępliwość, aktywność i szybkość - bardzo mi to pachniało zespołem Gorzowa z poprzednich sezonów. Co nie zmienia faktu, że ten mecz powinien się w regularnym czasie skończyć zwycięstwem gdynianek i trochę na własne życzenie go przegrały.