matrix pisze:koszykarz pisze:Longerinho pisze:Tylko zeby ten Mocny skląd nei okazał sie taka klapa jak rok temu
mam nadzieje że to sie nie powtórzy - gdyż skład jest naprawdę mocny .
mamy sporo dobrych polskich zawodniczek , do tego niezlej klasy zagraniczne .
Będzie dobrze
Będzie jeszcze lepiej ,bo Ewelina jest już Nasza,bo nawet kibice z wybrzeża powoli bo powoli,ale odpuszczają!!!
udalo się nam zmontować bardzo mocną drużynę - mam nadzieje że znajdzie to odzwierciedlenie w lidze ...
w drugi weekend września będzie turniej w Toruniu : oprócz ENERGI wystąpią AZS POZNAŃ , PTK PABIANICE oraz zespół ze Słowacji ..
a to krótki wywiad z JAŃCIĄ :
Rozmowa z Iloną Jasnowską nową koszykarką toruńskiej Energi
- Który to już Pani powrót do Torunia?
- Wychodzi, że trzeci. Poprzednio wracałam po występach w Rybniku i Poznaniu. Mam nadzieję, że ten będzie lepszy, bo poprzednio to różnie bywało i kończyło się spadkami z ekstraklasy.
- Sama Pani chciała wrócić, czy klub wyszedł z taką propozycją?
- Z obu stron były dobre chęci. W zasadzie blisko powrotu byłam już rok wcześniej, ale wtedy Energa trochę późno się ze mną skontaktowała i wcześniej przedłużyłam umowę z CCC. Pani Krystyna (dyrektor klubu - dop.) jeszcze w trakcie sezonu ze mną rozmawiała, że zapomniała o jeszcze jednej toruniance w lidze. Teraz wszystko już obyło się bez problemów i szybko doszliśmy do porozumienia.
- Znalazła już Pani swoją “klepkę” do rzutów z dystansu?
- Jeszcze nie miałam takie okazji, bo nie trenowaliśmy jeszcze w “spożywczaku”. Na razie głównie pracujemy nad siłą i motoryką, ale niedługo trener będzie pewnie wprowadzał zajęcia taktyczne, techniczne i rzutowe.
- Ale w toruńskiej hali za trzy punkty trafia Pani chyba z zamkniętymi oczami?
- To było dawno temu. Nie ukrywam jednak, że chętnie spróbuje sobie przypomnieć (śmiech).
- Jak Pani podoba się nowy zespół “Katarzynek”?
- Bardzo mi się podoba. Zawsze lubiłam grać w polskich zespołach, gdzie dużo Polek było na parkiecie. Miło było patrzeć, zwłaszcza na młode koszykarki, które w ten sposób przecierały sobie drogę do reprezentacji. Energa ma bardzo ciekawy i ambitny skład, ale o jego sile przekonamy się dopiero w trakcie sezonu. Na razie mogę powiedzieć, że atmosfera jest znakomita. Trenujemy wszystkie bardzo ostro, każda z nas daje z siebie 100 procent albo nawet więcej.
- Ostatnio wraz z CCC Polkowice walczyła Pani o medale. Można porównać potencjały tych zespołów?
- Myślę, że to podobna siła. W Polkowicach zespół był jednak różnie budowany. Początkowo był oparty przede wszystkim na Polkach, w ostatnich sezonach sprowadzano jednak już bardzo dużo zagranicznych koszykarek. To na nich przeważnie spoczywała odpowiedzialność za wynik. Moim zdaniem polski zespół lepiej się sprawdza, bo zawodniczki grają z większą ambicją, mają o wiele więcej do udowodnienia na parkiecie. W Toruniu właśnie tak jest. W drużynie będzie duża przewaga Polek, a zawodniczki z zagranicy mają być tylko uzupełnieniem. To dobrze wróży.
- Nazwisko trenera Omanicia nie odstraszało Pani?
- Ależ skąd. Nie miałam okazji pracować z tym szkoleniowcem, ale widziałam, jak trenuje Wisłę Kraków. To wymagający trener, ale doskonale wie, czego chce. Część dziewczyn, zwłaszcza tych młodszych, była chyba trochę przestraszona, ale to już minęło. Zawsze dobrze się pracuje z fachowcem, za którym stoją sukcesy. Zawodniczkom łatwiej zaufać takiemu trenerowi, a my wiemy, że Omanić dobrze nas przygotuje do sezonu.
- Jak Pani widzi swoją rolę na parkiecie?
- Wiem, że jestem w stanie wiele pomóc tej drużynie, przede wszystkim dzięki mojemu doświadczeniu. W ekstraklasie gram od kilkunastu sezonów i zdaję sobie sprawę, że nawet przez pięć minut na boisku potrafię wiele dać drużynie. Nie będę się obrażać, jeśli nie będę miała miejsca w wyjściowej piątce. Dla każdej z nas starczy minut na parkiecie.