Dariusz Maciejewski (NASZ TRENEJRO)

Moderatorzy: tadziu, kyS, thomas72

Gość-1147
Młodzik
Posty: 622
Rejestracja: 13 czerwca 2007, 17:31
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Re: Dariusz Maciejewski (NASZ TRENEJRO)

Postautor: Gość-1147 » 14 lipca 2013, 11:58

.
[ Wywiad został opublikowany na stronie Przeglądu Sportowego w dniu 05 lipca 2013 r. ]


Dariusz Maciejewski: Praca od podstaw

________ Obrazek


Przegrane eliminacje powinny być początkiem solidnej debaty nad stanem nie tylko reprezentacji, ale całej dyscypliny. A z nią nie jest, niestety, dobrze - uważa były trener reprezentacji Polski koszykarek, na co dzień szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp.


Sport: Bardzo jest pan zawiedziony przegranymi eliminacjami do EuroBasketu 2015?

Dariusz Maciejewski: Z całych sił człowiek kibicuje reprezentacji, bo to przecież nasza najważniejsza drużyna, koło napędowe, dźwignia całej naszej dyscypliny. Ewentualny sukces da "kopa" całej koszykówce. A z nią, niestety, nie jest dobrze. Coraz więcej klubów ma problemy, właśnie z rozgrywek ekstraklasy wycofał się Lider Pruszków. Musimy więc zrobić wszystko, by za rok wykorzystać szansę w kolejnych eliminacjach i jednak wystąpić w mistrzostwach Europy w 2015 roku. Bo tylko sukces kadry może napędzić koniunkturę na koszykówkę. Wiem jak trudno jest o sponsorów. Nie tych lokalnych, którzy często pomagają klubom z powodów sentymentalnych, ale tych globalnych. Szefowie wielkich firm są biznesmenami i nie liczą się dla nich sentymenty, lecz zyski. Dla nich kluczem jest zainteresowanie dyscypliną, a to jest możliwe tylko przez sukces kadry.

Tylko że za rok będzie znacznie trudniej, bo przyjdzie nam się mierzyć z czołowymi ekipami Starego Kontynentu. Teraz silna była jedynie Grecja, a mimo to się nie udało. Za rok mamy jakiekolwiek szanse?

Dariusz Maciejewski: Oczywiście, choć faktem jest, że będzie znacznie trudniej niż w tym roku. Trzeba zatem zrobić wszystko, by w kadrze grały najlepsze zawodniczki. Nie oszukujmy się, w tym roku tak nie było. To nie była najlepsza drużyna, jaką mogliśmy wystawić. Z różnych powodów brakowało wielu czołowych koszykarek. I to jest powód do zastanowienia się. Podobnie było dwa lata temu, gdy prowadziłem reprezentację w mistrzostwach Europy w Katowicach. Wówczas też dopadła nas plaga kontuzji. Musiałem dowoływać zawodniczki, które nie były nawet zgłoszone do szerokiej, 24-osobowej kadry przygotowującej się do mistrzostw.

Ale jak przekonać np. Agnieszkę Bibrzycką czy Ewelinę Kobryn, które zrezygnowały z gry w kadrze? Co zrobić z kontuzjami? Na to trener nie ma wpływu.

Dariusz Maciejewski: Trzeba coś wymyślić. Nie da się nikogo siłą zmusić do gry w reprezentacji, ale Polski Związek Koszykówki powinien stworzyć takie warunki, takie zachęty - może finansowe - by koszykarki chciały występować w biało-czerwonych barwach. Po prostu nie stać nas, by kogoś odpuszczać, bo nie mamy aż tylu utalentowanych zawodniczek. W tym roku nie było choćby Justyny Żurowskiej czy Izabeli Piekarskiej. A to doświadczone koszykarki, ograne, zaprawione w bojach. Nie wiem, czy dzięki nim pokonalibyśmy Grecję, ale na pewno ich doświadczenie przydałoby się w decydującej batalii.

W 1999 roku Polska była mistrzem Europy. Teraz przegrywamy już eliminacje. Jak wyjść z tego marazmu?

Dariusz Maciejewski: Przede wszystkim trzeba sobie zdać sprawę, że reprezentacja to dobro nadrzędne. Dla wszystkich klubów, tych z ekstraklasy, I ligi, a nawet szkolących tylko młodzież. Niestety, tak nie jest. Osiem lat pracowałem w różnych wiekowo reprezentacjach i wiem, że nie jest super. Przykład. Dwa lata temu organizowaliśmy mistrzostwa Europy. Działacze traktowali je jak zło konieczne. Przygotowujemy się do nich i nagle dziewczyny przychodzą, bo wyczytały gdzieś, że oddajemy imprezę Francji! To niepoważne. Przecież my mieliśmy grać w mistrzostwach w POLSCE. To powinien być priorytet.
Mam nadzieję, że te przegrane eliminacje będą początkiem solidnej debaty nad stanem nie tylko reprezentacji, ale całej naszej koszykówki. Trzeba się zastanowić, co zrobić, by wyjść z tego dołka. Przecież blisko 40-milionowy kraj zasługuje na to i stać go na to, by zespoły narodowe regularnie występowały w najważniejszych imprezach.
Druga kwestia to szkolenie. Mamy problem z liczbą zawodniczek. Możemy mieć nawet najlepszego trenera, ale nic nie zrobi, gdy nie ma z czego wybierać. W tych eliminacjach grała np. Owczarek, która dopiero wchodzi do ligowej koszykówki. Ale musiała grać, bo Weronika Idczak na rozegraniu nie miała zmienniczki. Spisała się fajnie, ale ona powinna być dopiero kolejnym wyborem trenera, bo dopiero się uczy.

Czyli trzeba postawić na szkolenie?

Dariusz Maciejewski: Tak. Dam przykład. Kilka lat temu w Gorzowie mieliśmy wicemistrzostwo Polski i Euroligę. Wszystko podporządkowane było pierwszej drużynie. Młodzież była na drugim planie. Potem w jednym roczniku było kiepsko, w kolejnym nie najlepiej, znaleźliśmy się na krawędzi. Stworzyliśmy wtedy program "Nauka, sport, przyszłość". Od podstaw zbudowaliśmy system szkolenia. To się opłaciło. Gdy skończyła się Euroliga i... pieniądze, przetrwaliśmy tylko dzięki wychowankom. W zeszłym sezonie mieliśmy w Gorzowie tylko pięć zawodniczek kontraktowych, resztę stanowiła nasza młodzież. Gdyby nie one, "utonęlibyśmy", nie byłoby nas.
Najbardziej denerwuje mnie, jak wszyscy wokoło gadają, a nic nie robią. Trzeba działać. I w Gorzowie właśnie tak robimy. W tej chwili mamy pięćset dziewczyn, które trenują w różnych kategoriach wiekowych. To procentuje.

Jest przecież Szkoła Mistrzostwa Sportowego, która ma szkolić przyszłe reprezentantki.

Dariusz Maciejewski: SMS jest tylko jeden. A to zdecydowanie za mało. Takich szkół powinno być więcej, powinny być w każdym regionie. Nie da się też ukryć, że w SMS nie grają najlepsze zawodniczki z danego rocznika. Dla rodziców często problemem nie do pokonania jest odległość. Nie stać ich, by wysyłać dzieci do innego miasta.
Dajmy sobie też spokój z takimi turniejami jak Energa Cup. Mam wrażenie, że to pokazówka, alibi dla działaczy. O proszę, przecież dbamy o młodzież. Co z tego, że kilka tysięcy dzieci się spotkało i pograło w koszykówkę. Wydano masę pieniędzy, a pożytku z tego żadnego. Nie tędy droga. Te pieniądze powinny iść na szkolenie, tak jak w siatkówce. Na stworzenie systemu, aby ilość przekształciła się w jakość. A żeby była jakość, muszą być odpowiedni trenerzy. Należy organizować szkolenia dla szkoleniowców, kursokonferencje, wydawać podręczniki, broszurki, płyty szkoleniowe. Tylko mając dobrych trenerów, będziemy w stanie wyszkolić dobrych sportowców. To jest klucz do przyszłych sukcesów.

A jak panu podoba się pomysł powrót do koncepcji dwóch Polek na parkiecie w meczu?
Dariusz Maciejewski: Idziemy w dobrym kierunku. Pamiętajmy, że gdy wprowadzano przepis o jednej Polce, było czternaście zespołów w ekstraklasie. Teraz jest ich mniej. Dziewczyny mają ogromny problem ze znalezieniem miejsca zatrudnienia. Ten przepis ułatwi im znalezienie klubów, będą mogły też się ogrywać i zdobywać niezbędne doświadczenie.


[ Rozmawiał Michał Micor ]


[ źródło: http://koszykowka.przegladsportowy.pl/Koszykowka-Dariusz-Maciejewski-Praca-od-podstaw,artykul,175008,1,297.html ]

------------------------------------------------
10390
.

Gość-1147
Młodzik
Posty: 622
Rejestracja: 13 czerwca 2007, 17:31
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Re: Dariusz Maciejewski (NASZ TRENEJRO)

Postautor: Gość-1147 » 27 lipca 2013, 09:00

.
[ Wywiad został opublikowany na stronie egorzow.pl w dniu 20 lipca 2013 r. ]


Dariusz Maciejewski wierzy w swój zespół - wywiad z trenerem KSSSE AZS PWSZ

Coraz bliżej do startu Basket Ligi Kobiet.
We wtorek informowaliśmy o tym, że gotowy skład ma KSSSE AZS PWSZ Gorzów.

O kontraktach, treningach i przyszłości rozmawialiśmy z Dariuszem Maciejewskim.



Marcin Malinowski: Na początek trzeba przyznać, że stworzyliście w Gorzowie bardzo ciekawą ekipę na nadchodzący sezon.

Dariusz Maciejewski: Jak na niezbyt wysoki budżet na transfery, którym dysponujemy w tym sezonie to uważam, że zrobiliśmy wszystko, żeby dobrze zbudować zespół. Jest on połączeniem rutyny z młodością. Mamy podpisanych tylko sześć zawodowych kontraktów, więc jest dużo miejsca dla naszej zdolnej młodzieży. Zrobiliśmy to celowo, żeby szkolone u nas młode zawodniczki widziały, że przy ciężkiej i wytrwałej pracy jest realna szansa dostać się do pierwszego zespołu. W tegorocznych transferach nie ma przypadku, tak jak w zeszłym sezonie, przed którym dopiero we wrześniu kontraktowaliśmy zawodniczki.

Od czego rozpoczynaliście budowę zespołu i jak to się później potoczyło?

- Priorytetem było zatrzymanie najlepszego gracza poprzedniego sezonu, Chineze Nwagbo. Zawodniczka była zadowolona z warunków, które jej zaoferowaliśmy i pozostało tylko ustalić szczegóły. Trochę to trwało, ale od początku dało się odczuć, że obie strony są zainteresowane przedłużeniem współpracy. Później szukaliśmy polskich koszykarek, które będą wzmocnieniem. Ostatnim krokiem był dobór zagranicznych graczy na wolne pozycje.

Do KSSSE AZS PWSZ Gorzów powróciły Izabela Piekarska i Magdalena Losi. Jak przebiegały rozmowy z koszykarkami, które już wcześniej grały dla Gorzowa?

- Pierwszy krok był obopólny. Było słychać, że chcą one wrócić do kraju, a my rozglądaliśmy się za dobrymi Polkami. Szybko spotkaliśmy się gdzieś po drodze. Myślę, że dla obu stron będzie to wartościowe spotkanie po latach. One mają dobre wspomnienia z czasów gry w Gorzowie, a my pamiętamy, że były dobrymi zawodniczkami, które powinny być koszykarsko jeszcze lepsze, a przede wszystkim bardziej doświadczone. To inteligentne i bardzo sympatyczne dziewczyny. Cieszę się, że znów będziemy razem pracować. Uważam, że doświadczenie gry w różnych europejskich klubach powinno jeszcze bardziej je koszykarsko rozwinąć.

Z klubu odeszła jednak Agnieszka Skobel. Uda się ją zastąpić?

- Agnieszka ciągnęła ten zespół przez trzy ostatnie lata. Mamy świadomość, że tak łatwo jej się nie zastąpi. Zaoferowaliśmy Agnieszce przedłużenie kontraktu na lepszych finansowo warunkach. Mimo, że nie miała najlepszego sezonu ja dalej w nią wierzę. Lecz Aga w szczerej rozmowie powiedziała, ze chce wyjechać grać za granicę, bo potrzebuje nowych wyzwań. Szanuje to i życzę jej, aby znalazła dobry klub i się tam spełniła. Jednocześnie dziękuję jej za lata gry w Gorzowie. Wierzę, że jeszcze w przyszłości się spotkamy. Praca z nią była wielką przyjemnością.

Kilkanaście dni temu zarząd klubu podpisując kolejną już umowę sponsorską z Kostrzyńsko-Słubicką Specjalną Strefą Ekonomiczną podkreślał, że nadchodzą lepsze czasy dla żeńskiej koszykówki w Gorzowie i optymistycznie zapowiadał nawet walkę o wyższe lokaty, tym bardziej, że ma się pojawić kolejny duży sponsor. Czy nadszedł czas renesansu?

- To na pewno jeszcze trochę potrwa. Sięgnęliśmy dna i nie jest tak łatwo się od niego odbić, chyba że pojawi się bardzo zamożny sponsor. Trzymam kciuki za działaczy, żeby dopięli kontrakt z tą firmą na dobrych warunkach. Łatwo nie będzie, ale jest nadzieja. Cieszy mnie, że większość najważniejszych sponsorów została z nami, mimo bardzo trudnych ekonomicznie czasów. "Strefa" to już nierozerwalna część naszego klubu. Szacunek do siebie i lojalność z obu stron jest wielka. Nie odeszli od nas w najtrudniejszym momencie i teraz wierzą, że klub będzie się znów rozwijał. Trzeba być optymistą. Najtrudniejszy okres mamy za sobą, a przed nami jest dopiero światełko w tunelu. Do ujrzenia w nim słońca jeszcze nam daleko. Trzeba zrobić wszystko, aby znów zacząć wspinać się po sportowej drabinie, ale nie robić nic na siłę. Tak jak wcześniej zastosować metodę małych kroków.

Czy w takim zestawieniu będzie jednak stać gorzowską drużynę na walkę z zespołami z Polkowic, Bydgoszczy, Torunia czy Krakowa? Czwórka jest osiągalna?

- Dopiero cztery zespoły zamknęły swoje składy. Wisła Kraków i CCC Polkowice zrobiły to już wcześniej, trochę później Rybnik. My jesteśmy następnym zespołem, ale na pewno będzie jeszcze wiele ciekawych transferowych ruchów w następnych zespołach, szczególnie ze strony Torunia i Bydgoszczy. Na razie koncentrujemy się na swojej drużynie, później zobaczymy, jaka będzie siła innych. Wtedy przymierzymy się do konkretnych celów na sezon. Najważniejsze, żeby liga była silna. Nie ważne ile zespołów będzie w niej występować. Najważniejszy będzie przemyślany system rozgrywek, dostosowany do ilości drużyn. Musimy rozegrać około 30 meczów, a nie jak ostatnio kilkanaście. Taka liga nikogo nie interesuje, zarówno widzów, jak i sponsorów. Zobaczymy co zaoferuje nam PZKosz, czyli nowy zarządca ligi.

A co można powiedzieć o nowych nabytkach AZS-u, czyli Taber Spani i Andrea Riley?

- Taber Spani to na pewno utalentowana zawodniczka, ale bezpośrednio po studiach. Jak pokazują wcześniejsze sezony różnie bywa z pierwszoroczniakami. Nie każdy potrafi szybko się zaaklimatyzować w nowym miejscu i przystosować do europejskiej koszykówki. Natomiast nasza nowa rozgrywająca, Andrea Riley, jest po dziewięciu miesiącach bez grania, więc potrzebuje czasu, żeby dojść do wysokiej formy sportowej, ale 73 mecze w WNBA dają gwarancje, że posiada duże umiejętności. Dziewczyny mają potencjał, tylko trzeba dobrze przepracować okres przed ligą. Wierze w nie, a to bardzo ważne.

W obliczu niepewności związanych z wyżej wymienionymi zawodniczkami były jakieś inne opcje?

- Opcji zawsze jest bardzo dużo, ale większość z nich nie była dla nas realna finansowo. W tym roku zarząd klubu bardzo szybko, lecz sztywno, określił budżet na transfery, więc od początku wiedzieliśmy, jak budować zespół. Na dziś stać nas na tylko sześć dobrych kontraktowych zawodniczek i naszą młodzież. Wiele lat pracujemy z jednym z najlepszych agentów na świecie i współpracuje nam się bardzo dobrze. Jesteśmy w pełni wypłacalni i lojalni wobec siebie. A to w interesach najważniejsze. W transferach zawodniczek branych od niego się nie pomyliliśmy. Wierzę, że i tym razem też tak będzie.

W kolejnym sezonie szanse na występ dostaną dziewczyny, które tutaj się wychowały i jest to spora grupa. Wiele z nich reprezentuje nasz kraj w swoich kategoriach wiekowych i powinny dalej się rozwijać sportowo.

- Trzeba powiedzieć sobie jasno: przetrwaliśmy w zeszłym sezonie tylko dzięki pracy z młodzieżą. To wielka siła Gorzowa. Nie musimy na sile wydawać pieniędzy na kontrakty przeciętnych zawodniczek, czy na wynajmowanie kilkunastu mieszkań. Historia pokazuje jak smutny jest koniec zespołów, które nie maja swoich wychowanek. Trzeba uczciwie przyznać, że mamy jeszcze wiele do poprawy w zakresie szkolenia. Tak naprawdę dopiero teraz staramy się, żeby było ono zbliżone do ideału. Oczkiem w głowie jest program naszego klubu "Nauka, Sport, Przyszłość". Za kilka lat będą wymierne jego efekty. Mamy realny pomysł, żeby wielką ilość trenujących dziewczynek (300 w jednym roczniku w czternastu zespołach) przekształcić w jakość. Założeniem jest, żeby zawodniczki pokroju Agnieszki Szott, czy Justyny Żurowskiej pojawiały się nie raz na 10 lat, jak to było do tej pory, lecz żeby co roku wyławiać osoby o takim potencjale i je systemowo wyszkolić. Rozpoczęliśmy od szkolenia trenerów, bo to oni mają bezpośredni kontakt z najmłodszymi. Co dwa miesiące spotykamy się na kursokonferencjach. Dajemy im materiały, przedstawiamy program na najbliższe dwa miesiące i regularnie kontrolujemy ich prace. Jako koordynator programu jestem bardzo zadowolony z pierwszego roku funkcjonowania programu, ale widzę też, że możemy być jeszcze lepsi. Mnie interesuje perfekcja w tym zakresie.

Kiedy rozpoczną się treningi pierwszego zespołu?

- Pracę rozpoczynamy 1 sierpnia. Systematycznie będą przyjeżdżać do nas koszykarki kontraktowe. Na naszych obiektach przepracujemy tygodniowy mikrocykl "wciągający", a następnie tradycyjnie wyjedziemy na obóz do Szklarskiej Poręby. Popracujemy tam nad kondycją i … charakterem zawodniczek. Po powrocie z obozu trenujemy u siebie, gdyż mamy tu doskonałą bazę treningową. Od września rozpoczniemy gry kontrolne. Aktualnie pracujemy nad dopracowaniem szczegółów przedsezonowych turniejów, w których weźmiemy udział.


[ źródło: http://egorzow.pl/sport/Dariusz-Maciejewski-wierzy-w-swoj-zespol-wywiad-z-trenerem-KSSSE-AZS-PWSZ_56446.html ]

----------------------------------
10505
.


Wróć do „AZS-PWSZ Gorzów Wlkp.”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości