Ale to już mam nadzieję koniec takiego systemu, bo w nowym sezonie Euroliga wystartuje w nowej formule. Mówi się, a teraz już tylko oczekujemy na zatwierdzenie przez FIBA tego, że grać będzie tylko 16 drużyn, w dwóch grupach. To będzie bardzo trudne wyzwanie, bo przynosi aż 14 meczów do rozegrania, tylko w fazie grupowej, a więc i większe koszty, i dużo ciaśniejszy kalendarz, a później nie będzie już turnieju Final Eight. Będzie Final Four, a więc jest play-off, w którym drużyny będą kojarzone na krzyż - z każdej z grup po cztery. Jeżeli przyjmujemy, że występują trzy drużyny rosyjskie i trzy tureckie, to może się okazać, że pozostałe zespoły będą walczyć tak naprawdę o czwarte miejsca w grupach i w play-offach od razu „nadzieją się” na zwycięzcę grupy równoległej. Grając oczywiście z pozycji odwrotnej, więc te szanse przedarcia się do Final Four będą dodatkowo trudniejsze.
W sumie nic nowego, ale jeśli się sprawdzi informacja ze w tej okrojonej eurolidze znajda sie po 3 miejsca dla drużyn Tureckich i Rosyjskich (a jest to pewnie bardzo realne patrząc choćby na zakontraktowanie Nicholls przez Kayseri), to może w niej zabraknąć drugie przedstawiciela Polski. Pewne miejsca zapewne maja:
- mistrz Francji (rozgrywki trwają)
- mistrz Hiszpanii (Rivas)
- mistrz Polski (Wisła)
- mistrz Czech (Praga)
- mistrz Włoch (Schio)
- mistrz Słowacji (Koszyce)
- mistrz Węgier (PINKK Pecsi)
to juz razem 13 zespołów. Do 3 pozostałych kandydowaliby pewnie mistrzowie Chorwacji i Litwy oraz wicemistrzowie z ww krajów przy czym z całą pewnością notowania Polkowic byłyby niższe niż wicemistrzów Hiszpanii (Salamanka) i Francji a o swoje pewnie i pewnie walczyłoby Brno jako wicemistrz Czech.